Najprawdopodobniej to najpiękniejsza sesja rodzinna

na świecie

i mam zero pokory, przyznaję! Ale powiedz sama, czy nie mam racji?! Umówiliśmy się na spacer po lesie (tzn sesję rodzinną) , przyszli na nią ubrani w dobry humor i luźne bluzy. Wzięli kocyk i książkę Jacka Londona, którą Olafek lubi czytać przed snem. Była z nami też Siara, bohaterski pies-ratownik-przyjaciółka rodziny.  Było uziemianie stópek na leśnej ściółce i przytulanie drzewek. Były śmiechy i pierdziochy w brzuch. Był czas dla rodziców, ulotny ale uchwycony.

Takie wypady są wprost wyciągnięte z mojej wyobraźni, gdzie absolutnie nikt nie zawraca sobie głowy tym, że tworzę.

Czy ja już mówiłam, że kocham sesje rodzinne? 🙂

 

 

 

Total: