ślub wspominam bardzo osobiście. Opowiem Wam o tym.
Dwa lata temu w miałam na prawdę stresujący okres w życiu. Zakończył się kilkudniowym pobytem
w szpitalu, pamiętam dużo światła, blok operacyjny, wybudzenie. To był lipiec. W dzień mojego wypisu dostałam wiadomość od znajomego. Była to propozycja wzięcia
zastępstwa za fotografa, który z osobistych przyczyn nie mógł wykonać tego zlecenia. To był właśnie ślub Agaty i Karola. Całkowicie wyjątkowy, w każdym detalu. Do tego odbył się w Warowni Pszczyńskich Rycerzy, w stylu staropolskim. Tam nic nie działo się według utartych schematów, miałam wrażenie że moja para z uśmiechem zaplanowała je mówiąc 'jakoś to będzie’! W powietrzu stres nie był wyczuwalny, jedynie ekscytacja i wzruszenie. Kiedy zaczynałam dzień od przygotowań, czułam się jeszcze na mentalnych noszach. Kończąc – wiedziałam, że rozwijam skrzydła. To było wspaniałe duchowe doświadczenie. Nasza znajomość do dziś jest pielęgnowana.
Dziękuję.